Chore dusze
Za każdym razem spoglądała zukosa na stojącego przed oknem, przez które nic widać nie było, lokatora swojego i zdawała się zaciekawiona nim jak zagadką, chociaż znała go już
oddawna. Wiktor stał tak jakoś zadumany i zatopiony w sobie, iż nawet szłapania staruszki nie słyszał.
Był nawpół ubrany, a rozłożone przed nim suknie okazywały, że miał wkrótce dokończyć tego rozpoczętego dzieła, które mu myśli natrętne przerwały.
Z oczyma wlepionemi w odrapany mar przeciwległy, na którym z okien drugiego piętra wywieszona drapowała się świeżo uprana bielizna ledwie majacząca przez zabrukane szyby, z brwią
ściągniętą, z ustami zakąszonemi, stał już tak dobry kwadrans, a Anunziata, do której nie przemówił nawet, ani się ku niej odwrócił, dreptała niespokojnie, widząc go tak
zamyślonym.
To mu się rzadko trafiało.
Włoskie sługi, choć jak wszyscy śmiertelni, lubią denari, mają to do siebie, że się jakoś, w stosunkowo nawet krótkim czasie, przywiązują do swych panów.
Przetrwało to snadź tradycyjnie z tych czasów, gdy rzymscy patrycyusze domową swą czeladź zwali familią i gdy niewolnicy nawet i wyzwoleńcy, w dobrych i złych losach rodzin do
których należeli, mieli udział wielki. Włoski sługa niema zbytniej uniżoności dla pana, ale z nim wchodzi prędko w rodzaj poufałości, która przybiera formy serdeczne.
Taką była i stara Anunziata, prosta babusia, którą Wiktor tak obchodził, jakgdyby był synem jej, lub wnukiem.
Widziała go w jakiemś nadzwyczajnem usposobieniu, smutniejszym niż zwykle, pogrążonym w sobie — niepokoiło ją to i budziło obawę.
Potrzebowała odkryć tę tajemnicę.
Zwykle widywała swojego lokatora tak zawsze jednakim i spokojnym, iż stan ten wyjątkowy dla niej zwiastował jakiś wypadek, o którym dowiedzieć się chciała.
— Co to mu jest?
— szeptała, przechadzając się z narzędziami do oczyszczania, których jej właśnie w tym pokoju używać nie było wolno... Czyby się czuł chory?
Staruszka odchrząknęła raz i drugi, ale Wiktor nie spojrzał na nią.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>