Chore dusze
Nie przestawał więc, ilekroć spotkał panią Lizę, grać dla niej na wszystkich złotych strunach swojej lutni.
Nie spodziewał się, że ten wieczór miał go pochwycić, unieść w stronę inną i uwolnić ideał od oblężenia.
Przechodząc do małego salonu, w którym miano zasiąść do herbaty, ostrożna p. Liza upatrywała już zawczasu takie miejsce, aby poety nie mieć ani obok, ani naprzeciw siebie.
Do charakterystyki pięknej wdowy należała słabość jedna: miała do przesady posunięte upodobanie nie w elegancyi, ale w czystości, a geniusz bywał często zaniedbany, tak iż na
ręce jego spojrzeć było niebezpiecznie. Należało to do cech jego powołania. Pani Liza, zmuszona patrzyć na zabrukanego, często nic w usta wziąć nie mogła.
Księżna, dla której ona tajemnic nie miała, postarała się o to, aby odgadniętym życzeniom zadość się stało.
Poeta, który się do stołu opóźnił, przytrzymany trochę rozmową z Wiktorem, znalazł dla siebie wskazane krzesło przy gospodyni domu.
Pani Liza siedziała w jednym z nią rzędzie, została więc ukrytą i bezpieczną.
W pierwszej chwili ogólniejsza rozmowa zawiązać się nie mogła; szeptano tylko z sobą zblizka.
Emil Maria zamyślił się głęboko, naprzód nad tem jak ma odżywić to uczucie, o którego kiełkowaniu w sercu pani Lizy jeszcze nie zwątpił, powtóre jak się miał przedstawić
nieznanemu, aby go podbić i uczynić czcicielem; szło mu o Wiktora, aby został olśniony, aby uwierzył weń i upokorzył się przed majestatem geniuszu.
Dwa te wymagania chwili dawały się z sobą pogodzić; szło tylko o to, ażeby zagrać preludyum stosowne, któreby wielkiej symfonii mistrza ton dało.
Zasępiony, milczący, z głową spuszczoną nad filiżanką, siedział długo wgłębiony w siebie poeta.
Tymczasem hrabia Filip, zamiast żądanego preludyum, zaczynał pryskać ironicznie frazesami, wedle swego zwyczaju.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>