Chore dusze
Chwileczkę trwało milczenie; zbliżył się do Filipa i ujął go za rękę.
— Kochany hrabio — rzekł z uśmiechem.
— Mnie się zdaje, że gdybyśmy zgodzili się wszyscy na smutną barwę przeszłości, tybyś pierwey na stronę białą zaczął przechodzić.
Ahaswera parsknęła pocichu i zatuliła sobie usta.
— Jestem więc tylko prostą przekorą? — zapytał urażony Filip, wyrywając rękę.
— Nie, kochany hrabio — mówił August łagodnie — jesteś wprost tylko umysłem żywym, który szuka dróg nowych i czuje to instynktowo, że idąc wciąż w jednym kierunku,
najłatwiej się obłąkać.
Księżna Teresa przyklasnęła temu rozwiązaniu; Filip z dumą pewną, wesoło zbliżył się i uścisnął rękę przyjaciela.
Z przestanku tego korzystając, poeta głos zabrał.
— Choćbym był w błędzie — mówił, zwrócony ku Ahaswerze, ale dość głośno, by go wszyscy słyszeli — choćby mi dowiedziono, żem zamiast bóstwom, kłaniał się martwym
głazu bryłom, poklęknę przed temi bożyszczami, u których stóp klęczeli ojcowie moi — nie stanę się im niewiernym.
Gdy ta rozmowa toczyła się w pośrodku salonu, Wiktor, który wszedłszy, czuł się zimno przyjętym i zajął pierwsze lepsze miejsce, znalazł się nieopodal od gospodyni.
Siedział niemy, patrząc na dno kapelusza, jak gdyby go pytał: pocośmy tu przybyli oba?
Liza kilka razy ukradkiem zmierzyła go niecierpliwem, niespokojnem wejrzeniem.
Zdawała się walczyć z sobą, czy się do niego odezwać. Z obowiązku gospodyni należało jej choć parę słów przemówić do gościa.
Zwróciła się wkońcu ku niemu i spotkała oczy wlepione w siebie, z wyrazem łagodnym, spokojnym, miłosiernym, pełnym współczucia, a nienarzucającym się o nic.
To ją ośmieliło.
Pocichu i dość niewyraźnie przemówiła, schylając się nieco:
— A pan co trzymasz o tem?
Można było przysiądz że pytanie to zadała, myśląc zupełnie o czem innem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>