Chore dusze
Gdy minie owa niebezpieczna chwila zachodu słońca, spadania rosy, podnoszenia się zatrutych wyziewów, wszystko, co się dusiło we dnie od skwaru, oddycha, wysuwa się na powietrze i
dopiero źyć poczyna.
Ale nie jest-to już życie uliczne dnia, gwarne, ruchawe, głośne.
Mało kto się przechadzaj rodziny zasiadają w progach, a ci, co rodzin nie mają, szukają towarzystwa u drzwi tratoryj i kawiarń.
Gdzieniegdzie odzywa się brzęcząca komarowym głosikiem gitara, śpiew nucony cicho, szanujący milczenie nocy.
Rzadki tylko krzyk urwany przerwie czasem tę harmonią życia mroków, w którem czuć pragnienie spokoju, napawania się ciszą.
W ogródkach otwartych, osłonione cieniem, stoją gdzieniegdzie pary tajemnicze, kryjąc się i szukając mroku, nie żeby się wstydziły tego co je ku sobie zbliżyło, ale instynktem
czując, iż miłość jest jedną ze świętych tajemnic natury, którą się profanuje, wyciągając ją na świat, na oczy, na słońce.
Jej tak potrzeba cienia, jak fijołkom, które wiednieją, gdy dotknie ich promień gorętszy. Warzy je cyniczne spojrzenie słońca.
Pół przezroczystą noc włoską, nawet gdy jest bezksiężycową i wydaje się czarną, oświecają tajemnicze odblaski ziemi, łagodnie oblewające wszystko.
Naówczas stokroć piękniejsze niż we dnie, do niepoznania zmienione, dziwne, fantastyczne wyrastają z murów odrapanych poemata, piętrzy się, olbrzymieje, rozrasta najlichsza
chałupa. Linie ostre zlewają się, tony miłośnie dostrajają do siebie w ogólnej harmonii, choć we dnie kłóciły się z sobą. Świat jest niedopoznania, do rozkochania się w nim.
Macierzyńska ręka nocy starła z niego.
wszystkie brudy, wróciła mu młodość; niby znowu śpi w pieluchach, a nad kolebką śpiewa mu ta cisza tajemnicza, w której słychać to, co komu własna mówi dusza, zawsze w zgodzie
z tym wielkim chórem milczenia.
Muzyka to nie dla uszu; chwyta ją serce i takt jej wybija.
Tego co mówi noc, we dnie nigdy posłyszeć, pomyśleć nie można.
Jak inne istoty zaludniają ciemności, tak inne myśli po nich wirują.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>