Chore dusze
— Ona jest wistocie zajęta mocno nieznajoma, ale u niej nie jest to prosta ciekawość.
Złote serce ma w tem udział wielki; wyobraźnia tworzy już sobie na tem tle cały dramat, aby w nim odegrać mogła rolę anioła-stróża.
— Nie wiem co się stało hr.
Filipowi — przerwał Ferdynand, rad łatkę mu przypiąć, bo wiedział że siostra go nie lubiła.
— On, zwykle tak skory do szukania znajomości, do zawiązywania stosunków, w celu zupełnie przeciwnym niż księżna, na ten raz okazuje nietylko obojętność, ale wstręt prawie; on
jeden nie poszedł nowozjawionej oglądać.
— Ty go zawsze sądzisz zasurowo — stając w obronie, odezwała się Liza. — To biedny, także życiem zmęczony człowiek...
wiele mu przebaczyć potrzeba.
— Ja też nie potępiam go, ale się nad nim lituję — odparł Fernando. — Nie ma jakoś szczęścia do nikogo.
Powtarza ciągle, iż radby skończyć życia włóczęgę, ożenić się i siąść u domowego ogniska, ale nikt go nie chce za towarzysza.
— Widać że na owę żonę przeznaczoną, jak mówi nasze przysłowie, nie trafił jeszcze — dodała.
— Pan mówiłeś — zwróciła się do Wiktora — iż nie każdy, co jest zrodzony na artystę, zostać nim może.
Tak samo są i upośledzone istoty, co na bratnie dusze, z któremiby szczęśliwe być mogły, nie umieją trafić. To jest podobno losem hrabiego Filipa.
— Zdarza się gorzej jeszcze — dodał Wiktor. — Czasem się przychodzi zawcześnie, gdy istoty przeznaczone nie rozbudziły się jeszcze do życia; niekiedy zapóźno...
a wówczas trzeba błądzić samemu.
— Życie wogóle zabawnem nie jest — wyrwało się, jakby mimowolnie, pięknej wdowie.
Wstawali od stołu.
Ferdynand znowu tak się zajął służbą, pilnemi sprawami kawy czarnej i likworu, że Lizę, niespokojnie się za nim oglądającą, sarnę z gościem zostawił.
We dwoje przeszli do salonu. Milczenie, przykre dla obojga, trwało dość długo.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>