Chore dusze
Pomimo wpływu, jaki ta atmosferyczna zmiana powinna była wywrzeć na usposobienia osób znajdujących się w saloniku, wszyscy dnia tego jakoś byli smutni i jakby pomęczeni.
Księżna, zazwyczaj swobodnego umysłu, mówiąca chętnie, ożywiona, zamyśloną była i posępną. Hr. August więcej na gospodynię patrzył, niż ją zabawiał.
Ona zaś nerwową była, podrażnioną już od dni kilku, co Ferdynand postrzegł pierwszy, nie umiejąc sobie tego wytłumaczyć.
Każdy szelest w przedpokoju nabawiał ją trwogą; spoglądała ku drzwiom, jakby się lękała, aby niemi nie weszła jakaś katastrofa.
Księżna postrzegła to i przypisywała burzy a elektryczności, bo pioruny i błyskawice różno barwne dotąd nie ustawały.
Deszcz jednak zmniejszał się powoli, nawałnica szła ku morzu wichrem pędzona.
Część nieba, z po za chmur porozdzieranych, czystym już, pięknym, jakby obmytym jaśniała błękitem, przy którym obłoki tem brudniejsze się wydawały.
Przybierały one barwy osobliwe, złocąc się, czerwieniąc, stając brunatne, szare, sine i liliowe.
Tak jaskrawo zachodu słońca po burzy żadenby się nie ważył malować pejzarzysta — jednemu to Bogu wolno.
Dzwonek w przedpokoju, który wywołał Ferdynanda, stojącego na straży, na pani Lizie zrobił znowu wrażenie przykre; drgnęła i rzuciła się.
Oko jej, niespokojnie ku drzwiom skierowane, nie przysłoniło się powieką, aż dojrzała wpadającą pośpiesznie Ahaswerę, którą zdala zdradzał śmiech suchy.
Ciągnęła za sobą — niestety — swą ofiarę, nieszczęsnego wieszcza.
— Chwałaż Bogu, że burza tak prędko przeszła — zawołała, śmiejąc się i witając.
— Ale co za wspaniała burza! jakie królewskie pioruny! co za przepyszna ulewa! Myślałam, admirując, że mnie nie dopuści do ciebie, najkochańsza Lizo.
Szczęściem wieszcz zaklął ją słowem i ucieka posłuszna. Byłabym musiała brawować pioruny, których... które mnie trochę straszą.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>