Chore dusze
Zapewne dość długo jeszcze płótno psuć będę mogła, nie potrzebując szukać na nie kupca, ale wszystko przewidzieć trzeba.
Słuchacz nic nie odpowiedział.
— Pani wprost z kraju przybywa? — zapytał po przestanku.
— Nie — odparła nieznajoma — od lat kilku mieszkałam za granicą.
Zmieniło się położenie moje, a dawniej już kochałam sztukę i zajmowałam się nią dla niej samej.
To mówiąc, wstała, poprawiła na sobie chustkę i chciała już odejść, ale usiadła znowu.
— A pan oddawna jesteś w Rzymie? — zapytała.
— Po Włoszech włóczę się nie od dzisiaj, choć niezawsze siedzę w Rzymie — rzekł Wiktor. — I terazbym tu nie powinien być, gdyby... nie jakaś ociężałość i...
różne okoliczności.
Nieznajoma poruszyła się znowu i zatrzymała, namyśliwszy nieco.
— Rzym jest cudnie piękny — odezwała się — ale jakże smutny!
— Jest też on przytułkiem tych, co tu resztki życia przychodzą zagrzebać w miłości sztuki, lub w modlitwie. Młodzi tu prędko starzeją, a starzy żyją długo.
Kobieta popatrzyła na Wiktora i, skłoniwszy mu się głową, powolnym krokiem odeszła. Widział ją jeszcze parę razy idącą wzdłuż placu, aż znikła mu w mrokach wieczora.
Z politowaniem powiódł za nią oczyma.
Z krótkiej rozmowy łatwo było wywnioskować, że biedna kobieta przybyła tu ze złudzeniami niedoświadczenia i ciężkie godziny miała do przebycia przed sobą.
Czuł przytem, iż była jedną z tych istot dumnych, którym żadnej pomocy ofiarować się nie godzi.
Przesiedział tak, pozostając na miejscu prawie do mroku sam na ławce; potem nałogowo, machinalnie powlókł się do swojej tratoryi.
Potrzebował się czemś rozerwać, wrócić do postradanego stanu ducha, w którym czuł zmianę wielką. Przyczyną jej była Liza.
Wiedział o niej z dawniejszych czasów tyle, ile wszyscy zdala stojący słyszeć mogli. Bliższe poznanie nowe myśli obudzało.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>