Chore dusze
Wmieszał się poeta, który zawsze stękał i za chorego się podawał.
— Powietrze jak powietrze — odezwał się — nie jest ono dobre w tej porze w Rzymie, czuję to na sobie; ale gdzież pani Liza znajdzie lepsze i milsze towarzystwo? Dwie księżne, hr.
August...
Spojrzał na Wiktora znacząco.
— Nie licząc hr. Filipa — szepnął wkońcu.
— A!
wistocie, liczyć go nie należy — zawołał Ferdynand — bo nie wiem czy jest kto, coby się w nim kochał, albo choć go znosił.
— Tak — podszepnął poeta, minę robiąc dowcipną, — ale kontrast bywa czasem potrzebny. Pieprz jest gorzki, przecież jako przyprawa doskonały.
— Ba! ba!
nie jest pieprzem pierwszy lepszy liść bobkowy — zamruczał Wiktor z uśmiechem złośliwym. — Być pieprzem społeczeństwa równie trudno, jak solą.
W czasie tej rozmowy Wiktor dokończył swą bardzo skromną przekąskę, którą winem popijał.
Pepita zjawiła się z talerzykiem owoców, ale znowu tak szła i stanęła, ażeby natrętnego wzroku Ferdynanda uniknąć.
Młodzieniec, obrażony, nie mógł doznanej wzgardy przenieść, nie okazując tego po sobie.
Zaczął nadto wesoło nastrajać rozmowę z poetą i starał się śmiechem głośnym dowieść dziewczynie, że się nie gryzł i do serca nie brał wcale jej obojętności.
Była to stara sztuka.
Przybycie niewczesne pana Ferdynanda nie dozwoliło poecie zbliżyć się, jak chciał, do Wiktora, a że już dnia tego nie spodziewał się z nim pozostać samnasam, pożegnał
towarzystwo i powrócił na służbę do Ahaswery. Stanowczo bowiem zaczynał się do niej przywiązywać, znajdując w niej coraz więcej stron sympatycznych i pewne odbłyski młodości.
Ahaswera też wmówiła w siebie, że Emil Marya jest prawdziwym, niefabrykowanym geniuszem i że trochę się dla niego skompromitować badaj, mogło pójść na rachunek miłości
poezyi...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>