Chore dusze
Wiktor skłonił się, tak zdumiony, że nie odpowiedział zrazu i cóś tylko niezrozumiałego przebąknął.
Księżna stała, uparcie nań patrząc.
— No, proszę bardzo, nic bądź pan dzikim; zrobisz mi przyjemność. Salon mój nie jest zbyt ceremonialnym.
Towarzystwo znajdziesz pan toż samo, z małą odmianą, które spotkałeś u mojej przyjaciółki Lizy.
— Niech księżna raczy wierzyć, że jestem jej nad wyraz wdzięcznym — odezwał się Wiktor — bo to jest dowodem z jej strony tak dobrego serca, a takiej...
nieopatrzności, której tylko szlachetniejsze serca i wyższe charaktery mogą się dopuścić. Stokroć księżnie dziękuję!
Księżna poruszyła ramionami.
— Pochwały — szepnęła — na które nie zasłużyłam.
— Owszem — podchwycił ośmielony Wiktor. — Ja łaskę jej umiem ocenić.
Mówiono mi to wielekroć, że wyglądam na bandytę, lub niedobrego gatunku artystę-awanturnika.
W dodatku jestem ziomkiem, więc może biednym wygnańcem, który rad czepiać się i wyzyskiwać. Nikt mnie nie zna! Trzeba heroicznej odwagi i takiego serca...
— A!
— przerwała, rumieniąc się, księżna — proszę, daj-że mi pan z tem pokój!
Nic podobnego nie przypuszczam, a moje zaproszenie, moje natręctwo pochodzi poprostu z tych pustek w Rzymie i ciekawości córek Ewy. Zapraszam koniecznie! Przyjdziesz pan?
Mówiła tak nakazujące, że się jej oprzeć nie było podobna.
Wiktor się skłonił.
— Więc jutro czekam z herbatą, a dla ubezpieczenia pana dodam — rzekła, uśmiechając się — że nie będziemy pana badali, męczyli; zostawimy mu swobodę jaknajwiększą.
Dokończyszy i nie przypuszczając już odmownej odpowiedzi, księżna prędko poszła za Lizą i jej bratem, który przy niej pozostał. Widać ich było zdala, w uliczce oczekujących.
Wiktor, po odejściu jej, siadł znowu na ławce, ale już do studyowania starych cyprysów nie powrócił.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>