Chore dusze
— Jestem zmęczona, znudzona; nie wiem sama, co mi jest. Abaswera ma talent niecierpliwienia mnie.
— Ale ona wkrótce wyjeżdża, jak mówiła sama — dodał brat.
— Ona...
Ona nigdy nie wie czego chce i co jutro pocznie — niecierpliwie rzekła Liza. — Jutro przyjdzie jej fantazya nowa.
Zrobi jaką znajomość, do której przyznać się będzie trudno, wplącze się w jakąś intrygę..
— Za jednę te nieznośną księżnę płaci druga — odparł Ferdynand.
— Milszej nad nią znaleźć trudno, lepszego serca, sympatyczniejszego charakteru...
— Szkoda że nie młodsza — uśmiechnęła się siostra — gotówbyś się w niej zakochać.
— Nawet tak jak dziś jest zakochałbym się w niej łatwo — odrzekł brat żywo. — Ale wiem że się to na nic nie zdało: wyśmiałaby mnie.
— Trzpiot z ciebie!
— przebąknęła Liza i dodała żywo: — Ale proszęż cię, nie miałam czasu cię wypytać o to, kto jest ten twój oryginalny pan Wiktor, który u nas wystąpił jak bandyta, a
dziś się nam przedstawił w tak zmienionej postaci. Co to za nowa zagadka?
— Ja go mało co więcej znam od ciebie — począł Ferdynand lekceważąco.
— At, dziwak jakiś; o sobie nie powiada nic, oprócz że jest zwichnięty. Z całą swoją ekscentrycznością, trochę śmieszną, gdy chce, człowiek to bardzo miły.
— A! a!
— szepnęła Liza, jakby wyzywając do dalszych zwierzeń.
— Odbyliśmy z sobą parę przechadzek — mówił brat. — Zna doskonale wszystkie Rzymu zakątki.
Mówi po włosku, jakby się tu urodził; nauki ma wiele, a nie pedant, dowcipu dużo...
— Ale któż to jest przecie? — wrzuciła siostra.
— Tego ci nie umiem powiedzieć — odezwał się Ferdynand. — Wyciągnąć z niego nic niepodobna. Cóś musi być w jego przeszłości do tego milczenia zmuszającego.
Ze wszystkiego jednak wnosić można, iż nie jest takim demagogiem, na jakiego wygląda. Więcej lat musiał spędzić w salonach, niż na ulicy.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>