Chore dusze
Być zaś głosem wołającego do głazów, wkońcu zabija. Godzina moja wybiła!... Niezrozumiany, zrezygnowany zstąpię do grobu.
Mówił to, deklamując niedobrze, pomagając sobie ruchami rąk, głosem to krzykliwym do zbytku, to do szeptu zniżonym; ale z oczów iskry się sypały.
Hrabia Filip, któremu najtrudniej było wytrzymać, poszedł się ukryć w cieniu, aby nie postrzeżono że się uśmiechał. Reszta towarzystwa zachowała się przyzwoicie.
Księżna patrzyła na stół; Wiktor, znalazłszy album jakieś pod ręką, począł je zwolna przezierać. Na twarzy jego widać było boleść i smutek...
wrażenie jakiegoby doznał litościwy człowiek, widząc chorego, obnażającego ranę zaognioną, a zastarzałą.
Zaledwie dokończywszy tę znaną już księżnie z rozmaitemi jej waryantami elegią, Emil Maria pochylił się ku niej i spytał cicho:
— Mościa księżno (tu wskazał na
zatopionego w albumie), co to za człowiek?
Odpowiedź była nader trudna, gdyż wistocie nikt nie wiedział jeszcze, czem był ten homonovus w salonie.
Księżna więc ograniczyła się szepnięciem nazwiska.
Poeta ruszył ramionami.
— Twarz tę, jej cień, podobiznę, cóś z nią krewnego spotykałem — rzekł — nie wiem, na tym, czy na innym świecie. Jest mi znaną.
Hrabia August, który nad dawniej sobie już znanym Emilem czuł rodzaj politowania, a chciał razem przyjść w pomoc księżnie, przysiadł się do niego.
Widocznie dręczony tą nową postacią, w której może obawiał się rywala, poeta pochylił się do hrabiego i szepnął, wskazując na Wiktora:
— Poeta? artysta? obywatel? wygnaniec?
Kto to jest?
— Nie wiem — odparł hrabia. — Jest-to znajomość nowa, może dyletant.
Z obrzydzeniem razem i politowaniem Emil, usłyszawszy tę kwalifikacyą, ruszył ramionami.
Nic dlań wstrętliwszem być nie mogło, od dyletanta, może dlatego, iż w duszy sam poczuwał się, że niczem innem nie był.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 Nastepna>>